Małżonkowie jak dwie połówki
Czy żona może być podobna do swego męża? Albo odwrotnie? Natknąłem się na pewien eksperyment, wielce znakomitego psychologa o swojsko brzmiącym nazwisku Zajonc, który zrobił w Stanach w 1987 r. takie oto badanie.
Poprosił o zdjęcia 12 par małżeńskich o stażu ponad 25 lat. Na zdjęciach miał być każdy z małżonków z czasów młodości, gdy się pobierali oraz zdjęcia po 25 latach. Fotografie dostarczono badanym, którzy nie znali wytypowanych małżeństw i poproszono o odgadnięcie: która kobieta jest żoną którego mężczyzny (lub na odwrót) oraz o ocenę podobieństwa: kto jest do kogo podobny.
Wyniki są niesamowite: otóż przy ocenach zdjęć młodych małżonków dobieranie ich w pary było kompletnie nietrafne. Jednak kiedy badani oceniali twarze starsze, okazało się, że popełniają znacznie mniej błędów i trafiają w wielu przypadkach. Analogicznie działo się z określaniem podobieństwa. Badani nie kojarzyli jako podobnych małżonków, gdy byli młodzi. Natomiast gdy byli już starsi, kojarzenie podobieństwa przebiegało z faktycznym porządkiem małżeńskim. Wisienką na tym torcie jest fakt, że kojarzenie podobieństwa w parach było tym wyższe im małżonkowie byli bardziej zadowoleni ze swojego małżeństwa.
Można zapytać, co za czary? Zajonc tłumaczył to zjawisko bardzo prosto: emocjami, które przeżywają małżonkowie. Emocje przekładają się na wzorzec mimiczny, co ma odzwierciedlenie w pracy kilkudziesięciu mięśni ludzkiej twarzy. Bez względu na to czy będzie to smutek czy radość, wspólnie przeżywane przez kilkadziesiąt lat, odcisną one na twarzach współprzeżywających je ludzi swoje piętno, znak szczególny podobieństwa. Ci którzy lepiej się rozumieją i współbrzmią empatycznie, czerpią większa satysfakcję ze swego związku i jednocześnie stają się bardziej do siebie podobni. Jest więc to piękny komplement, gdy ktoś powie: jaki pan podobny do żony.
Dodaj komentarz