Dwoje na drodze
To jest przypowieść o przemianach w małżeństwie. Obraz jak metafora – bo czymże innym jest małżeństwo jeśli nie wspólną drogą. Mamy więc parę ludzi na drodze: dosłownie – bo Joanna i Mark ciągle podróżują i w przenośni – bo zdecydowali się na związek.
Nie ma tu żadnej linearnej fabuły, wątku, który ma swą kulminację i rozwiązanie. Zamiast tego – masa epizodów z życia dwójki bohaterów. Jakby tego było mało: pofragmentowanych i zmieszanych chronologicznie. Każda ze scen to niemal osobna etiuda na temat związku kobiety i mężczyzny: znakomicie zagrana, dowcipna, lekka i w jakim sensie głęboko alegoryczna. Czasem trudno się połapać, która z jakiego okresu ich życia pochodzi. Jedyne co jest stałe to droga. Stale ją przemierzają, zmieniają się tylko modele samochodów. Drugim stałym elementem tej układanki są oni sami. Nie podglądamy ich w scenach prozy codziennego życia, a bardziej na wakacjach i podróżach.
To właśnie w tym filmie, jak rzadko kiedy dobrze widać, jak bardzo powtarzają się małżeńskie rytuały zachowań i postaw. To, co ma miejsce na początku, może być powielane latami. Staje się jak refren wspólnego życia. Scena z gorączkowym poszukiwaniem paszportu jest powtarzana w wielu odmianach i widać, jak nabiera coraz to głębszych znaczeń. O ile na początku można traktować ją jako rodzaj gry małżeńskiej (Joanna mści się na Marku za niekupione papierosy), to za moment zobaczymy, że od poszukiwań paszportu zaczął się ich związek. Kiedy już poznamy lepiej tytułową parę, to widać w każdorazowej panice Marka i przytomności Joanny klucz do zrozumienia ich związku. Jak bardzo siebie potrzebowali: on jej spokoju i organizacji codzienności, ona – satysfakcji, że bez niej Mark niewiele by w życiu osiągnął.
Pomysł zerwania chronologii opowiadania posłużył do tego, aby pokazać jak zmienia się życie dwojga ludzi, którzy zdecydowali się połączyć swoje drogi. Może dlatego to ten właśnie film rozpoczynał opisywany w tym blogu eksperyment Rogge`a. Co chwilę mamy okazję ich zobaczyć – a to u zarania ich związku, a to 10 lat po ślubie lub w pierwszej samodzielnej podróży swoim pierwszym samochodem. Porównania same cisną się do głowy. Czasu sprzed małżeństwa z tym zaraz po ślubie i z tym, kiedy Mark jest już uznanym architektem oraz mają już dziecko.
Można na ten film spojrzeć jako na ilustrację badań Sternberga nad miłością. Opisał on ją jako sumę trzech składników: namiętności, intymności (bliskość) i zobowiązania. Składniki ujęte w dwóch wymiarach – czasu ich przeżywania oraz intensywności – wykazują się odmiennymi okresami trwania i natężenia. Jeżeli założyć, że miłość rozpoczyna się wraz ze spotkaniem partnerów, to ich związek będzie ulegał nieustannym przeobrażeniom. Bogdan Wojciszke w swojej „Psychologii miłości” na podstawie własnych badań wyłonił sześć faz związku miłosnego:
– zakochanie (gdzie występuje praktycznie tylko namiętność),
– romantyczne początki ( wysoki poziom namiętności i intymności),
– związek kompletny (wysoki poziom namiętności, intymności i zobowiązania),
– związek przyjacielski (intymność i zobowiązanie, ale bez namiętności),
– związek pusty (zobowiązanie, ale bez intymności),
– rozpad związku (wycofanie zobowiązania);
O ile dwie pierwsze fazy są zwykle przeżywane przed małżeństwem i trwają najkrócej, to trzy kolejne dotyczą jak najbardziej małżeństwa i trwają najdłużej (z nich miłość przyjacielska średnio 10, 9 roku). Zmieniający się układ czynników miłości jest jeszcze jednym wskaźnikiem, jak bardzo dynamiczną relacją jest każde małżeństwo, co widać dobrze w przytaczanym przykładzie. Ile w nim jest zobowiązania, a ile intymności i namiętności, doprawdy nie wiem. Na całe szczęście dla małżonków poziom składników miłości może rosnąć także wtedy, gdy znajdą się w ewidentnie późniejszym okresie. Związek pusty może stać się więc przyjacielskim, a może nawet i kompletnym. Jakby nie kategoryzować – namiętnym, bo na tym większości par w końcu zależy.
Dwoje na drodze (1967) reż. Stanley Donen,
fot: dcairns.wordpress.com
Dodaj komentarz