6 listopada 2013

Nad złotym stawem


Podziel się ze znajomymi

starość

Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek nad pytaniem, dlaczego domeną dziadków jest  rozpieszczanie wnuków, to dzięki temu filmowi można przybliżyć się do odpowiedzi. „Nad złotym stawem” to  film także o tym, jak dzięki wnukom rodzice mają szansę naprawić relacje z własnymi dziećmi, tymi już dorosłymi. Mark Rydell pokazuje ten tajemniczy skrypt czy nieświadomy scenariusz. Często  tkwi on w wielu rodzinach, przenika je i w jakiś sposób unieruchamia, nie pozwalając na rozwój relacji między bliskimi sobie przecież ludźmi.

Tym razem możemy  podglądać życie sędziwych małżonków  Ethel i Normana. Spędzają oni wakacje nad tytułowym „Złotym stawem” – pięknym akwenem jednego z wielkich jezior na granicy Kanady i Stanów. Odwiedza ich córka, która niespodziewanie zjawia się ze swoim partnerem oraz jego nastoletnim synem. Relacje między ojcem i córką nie należą do udanych. Mówiąc wprost, są beznadziejne, co skutkowało rzadkimi wizytami Chelsea w domu rodzinnym. Dlaczego tym razem Chelsea podjęła ryzyko spotkania i wystawienia się na zrzędliwo-ironiczne uwagi ojca? Nie wydaje się, że chodzi tylko o znalezienie opieki dla nastolatka na czas pobytu Chelsea i jej partnera w Europie. Przez skórę czuć, że idzie o jakąś próbę nawiązania zerwanego kontaktu.

To, w jaki sposób stetryczały Norman przeobraża się w przewodnika i kompana dla nastolatka, budzi zdumienie. Jak to się dzieje, że ten pan pod osiemdziesiątkę, który jeszcze kilka dni wstecz miał problemy z pamięcią, tryska energią i werwą w łapaniu pstrągów, trenuje młodego w skokach z trampoliny, a nawet daje mu spróbować samodzielnego prowadzenia motorówki. Ta relacja nie jest jednostronna. Czuć tam prawdziwą więź, której Norman nie potrafił stworzyć z Chelsea. I widać to jak na dłoni: im bardziej nie potrafił z córką, tym bardziej umie z jej przyszłym pasierbem. Jakby chciał coś wynagrodzić w zastępstwie. Jakby przenosił skrywane uczucia do Chelsea na młodego i cieszył się tym jak dziecko, że może być idealnym ojcem, którym nie był: autorytetem, kumplem i przyjacielem.

Dlaczego tak się dzieje, jak ta przemiana jest możliwa? Matka tłumaczy zazdrosnej o względy  ojca Chelsea, że on zawsze ją kochał, ale nie potrafił tego wyrażać. Robił to jak wielu ojców językiem wymagań i oczekiwań, także wtedy gdy była już w pełni dorosłą i niezależną osobą. Wydaje się, że  gdyby tego uczucia nie było,  to  Norman nie miałby siły wydobyć się ze swojej skorupy arogancji i ironii. Potraktowałby obecność chłopaka jako jeszcze jeden kiepski pomysł córki. To dzięki temu uczuciu właśnie, jest w stanie wykonać swoje salto do tyłu: usłyszeć i przyjąć prośbę córki o zawieszenie broni. O próbę normalności także w ich relacji. Czy to się uda – nie wiadomo, ale bez wątpienia następuje jakiś przełom. Dzięki temu, że Norman doświadczył dobrej relacji z czternastolatkiem, mógł w dorosłej córce zobaczyć dziecko, któremu odebrał siebie, jako  dobrego ojca.

Mało widziałem filmowych portretów małżeństwa w tak ciepłej i realistycznej zarazem tonacji. Starość zagrana przez Henry`ego Fondę i Katharine Hepburn pomimo tego, że nie szczędzi dowodów na zniedołężnienie, gderowatość i strach przed śmiercią, może ujmować jednocześnie swą witalnością i mądrością. To niezwykłe złożenie, które rzadko kiedy można wręcz doświadczyć, dzięki aktorstwu najwyższej próby. Zamiast obaw przed podeszłym wiekiem, otrzymujemy radosny obraz, skrzący się lekkim dowcipem i zachwytem nad życiem w każdym jego przejawie. Coś jak marzenie o emeryturze.

Nad złotym stawem (1981) reż. Mark Rydell



Inne w tej kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję