26 lipca 2013

Zapiski z Toskanii (Wierna kopia)


Podziel się ze znajomymi

Pisanie o tym filmie  jest wyzwaniem. Blogosfera jak rzadko kiedy zareagowała wieloma ciekawymi wypowiedziami na temat tak mało spektakularny jakim jest filmowa refleksja o małżeńskich związkach. Może to za sprawą niezwykłego ujęcia i mistrzowskiego wykonania, zwłaszcza Juliette Binoche?
Ale po kolei. Fabuła tego filmu jest wątła. Angielski pisarz James Miller przybywa na promocję swojej książki do Toskanii. Ona, której imienia nie poznamy, jakby symbolizowała wszystkie kobiety,  przychodzi na jego wykład poświęcony kopiom i oryginałom dzieł sztuki. Po wykładzie  pisarz zostaje zaproszony do jej sklepu z antykami. Ona proponuje mu wycieczkę po okolicy i jadą do Lucignano – włoskiego miasteczka, w którym w sposób iście przemysłowy odbywają się  śluby. W trakcie rozmowy James wypowiada zdanie o tym, że kopia dzieła bywa lepsza od oryginału. Działa ono jak zaklęcie. W  kawiarni właścicielka bierze ich za małżeństwo. Wchodzą w tę rolę z takim przekonaniem, że w pewnym momencie nie wiemy już, czy są nim w istocie, czy też tylko  je odgrywają.

Wypowiadane zdania na tle par nowożeńców brzmią z siłą proroctwa. Przykuwają uwagę odsłaniając niezwykle wnikliwą prawdę o naturze damsko-męskich związków. Nie mogłem się oprzeć, aby nie zamieścić tu próby z tych rozmów, gdzie James snuje swoją refleksję o kolejach małżeńskich przemian.
– Im piękniejszy początek, tym bardziej bolesne późniejsze zderzenie z rzeczywistością – mówi wychodząc z pałacu, gdzie nowożeńcy robią sobie zdjęcia na tle małżeńskiego drzewa.
– Tak było w naszym przypadku, to smutne.
–  To nie jest smutne, tak po prostu jest. Wolałbym im powiedzieć, żeby nie chwytali się tak kurczowo gałęzi tego drzewa małżeńskiego. Ani swoich przysiąg. Jedyną rzeczą, która podtrzymuje małżeństwo to troska o nie. Troska i świadomość.
– Świadomość czego?
– Świadomość, że wszystko się zmienia. Obietnice niczego nie zmienią. Nie oczekujesz od drzewa, że kiedy minie wiosna, ono nadal będzie kwitnąć. Bo kwiaty zamieniają się w owoce. Potem drzewo traci owoce.
– A później?
– Później… Zostaje bezlistny ogród.
– Bezlistny ogród?
– Jest taki perski poemat. „Bezlistny ogród…Któż powie, że nie jest piękny?”
Można by uznać ten dialog za poetycką wersję etapów życia małżeństwa lub też rodziny, gdzie wcale nie trzeba wskazywać, co będzie oznaczać pojawienie się w domu dzieci, co ich dorastanie, a co opuszczanie gniazda. Wszystko to przecież ma wspólny mianownik – zmianę. Ale Abbas Kiarostami (reżyser) swoją opowieść buduje także na bardzo konkretnych przykładach. Para bohaterów – jak to w doświadczonym przez życie  małżeństwie bywa – kłóci się odtwarzając jakiś niezwykły, archetypowy model małżeńskich sporów.  Milknie, by w końcu wrócić do utartych sposobów radzenia sobie we wspólnym życiu.
Grają dla siebie i przed sobą niezwykle sugestywnie. Nabieramy przekonania o tym, że małżeńska kopia jaką tworzą ad hoc, jest w stanie przewyższyć oryginał. Bo obydwoje są w trwałych związkach i w jakiś niepojęty i naturalny do bólu sposób pokazują błędy i zakręty tak wielu małżeństw. Kolej losu, można by się żachnąć. Niestety „świadomość i troska”, o której wspominał James nie jest ich udziałem.
Zastanawiało mnie czy ta historia przemyślana tak pieczołowicie, mogłaby się zdarzyć w rzeczywistości. Jak obcy ludzi mogliby zobaczyć tak jasno i wyraziście swe małżeńskie role? Zyskać nagle świadomość swoich uwarunkowań? Może to zdarzyło się dzięki temu, że kolejne zdania nie są wypowiadane do realnego małżonka, ale zewnętrznego obserwatora i to pozwala uchwycić dystans do siebie i swego związku? Poza tym, pomimo zaangażowania w małżeński dialog, są sobie obcy – czyli bezpieczni.
Ten film można odczytywać na wielu płaszczyznach. Pierwsza to refleksja nad trwaniem związku kobiety i mężczyzny. Nad prawidłami, którym on podlega pod każdą długością i szerokością geograficzną.  Druga to reżyserska intryga: są czy nie są małżeństwem? Która część jest udawaniem: pierwsza czy druga?  Trzecia płaszczyzna dotyczy samej dramaturgii wpisanej w rozmowę tych nietypowych małżonków. Ona ciągle kocha i pragnie bliskości, a on – jak to często bywa – boi się i ucieka. To właśnie za tę przedstawionych  głębię emocji Juliette Binoche otrzymała Złotą Palmę w Cannes. Ale jest to też niezwykła metafora małżeństwa. Od momentu jego zawarcia – dzieje się w końcu we włoskim „sanktuarium ślubnym”, przez dylematy jego trwania – co prezentują główni bohaterowie, po niezwykle piękny i wzruszający obraz pary dwojga staruszków wspierających się w drodze z kościoła. Dużo znaczeń. Na więcej niż jeden seans.

Zapiski z Toskanii (Wierna kopia ) (2010) reż. Abbas Kiarostami



Inne w tej kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję